Główna Bohaterowie

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział V




         Desmond POV III
 

                Zaczęliśmy przygotowania. Siedzieliśmy w ciszy, ostrzyłem moje noże, które wyciągnąłem z martwych ciał tych ścierw z FBI. Były całe zakrwawione, ale nie przejmowałem się tym. Lelouch wyszedł właśnie na wyższe piętro po jego pistolet, który niestety nie miał amunicji.
  -Cholerne gnoje. Musimy się zbierać- powiedział Lelouch wróciwszy do mnie
  -Zgadzam się, ale daj mi jeszcze minutkę. Muszę to wszystko przemyśleć.
  -Pierdoleni agenci, prawie mnie zabili.
  -To nie byli agenci, przynajmniej nie tego o czym myślicie- Odezwała się jakaś dziewczyna w skórzanej kurtce.
Wyglądała na 17 lat, włosy były nie równe, zwisające do ramion i odstające w każdą stronę świata. Brązowe oczy zdawały się martwe, jak gdyby widziały śmierć setki razy. Dziewczyna stała z sztyletem w ręce, wydawał się on tępy, ale mógłby zabić. Dumnie opierała się o ścianę. Była szczupła i wysportowana. Pod wpływem chwili, obracając się tylko przez prawe ramie rzuciłem w nią nożem. Była to głupia decyzja. Nastolatka zdążyła schować swój sztylet do małej pochwy przy pasie, złapać mój nóż i go odrzucić. Widok jej w ruchu byłby niesamowity gdyby nie to, że… Wbiła mi sztylet w ramię, ale jakimś cudem to nie zabolało. Zadziwiony wyciągnąłem własną broń z ramienia- nic, zero bólu, ani kropli krwi, nawet odrobiny.
  -Co jest- spytałem
  -Więc to jednak prawda. Jesteś nim. Tym, który nam pomoże.
  -Pomoże? W czym? I co się ze mną dzieje?
  -Musimy jechać.
  -Czekaj, najpierw Kaguya.
  -Ona jest już na miejscu. Jest z Elizabeth, w bezpiecznym miejscu, w które musimy się udać.
  -Nie wiem czy można ci ufać, możesz być jedną z Nich.
  -Zapewniam cię, że nie jestem. A teraz tak z innej beczki, gdzie jest twoja wataha Lelouch?
  -Wa-wataha? Ale co masz na myśli?- Odpowiedział mój skołowany przyjaciel.
  -Jesteś Alfą, nie pamiętasz?
  -Alfą? Jak wilki?
  -Tak, tylko, że wilkołaki, jesteś jednym z nich. Pewnie Beta stada cię szuka.
  -Ale, wilkołaki? Jak w tym głupim filmie? Zamieniały się w wilki?
  -Nie, chodzi tutaj o prawdziwe wilkołaki, takie zmieniające się  podczas pełni, i nie tylko, rzadkie osobniki miewają sierść, ale ty jak widzę nie masz. Są to pół ludzie, pół wilki. Nie kontrolują zmiany.
  -Ee, możesz mi to wszystko kurwa wytłumaczyć?
  -Mogę, ale na razie musimy jechać. Już wiem skąd ten cały napływ wilkołaków u nas.
  -Gdzie chcesz jechać?- wtrąciłem się do rozmowy
  -Jak to gdzie? Do obozu. Tam wszyscy ci, którzy chcą dołączyć się zbierają i trenują.
  -Ale kto powiedział, że chcemy dołączyć- Stanowczo odparłem
  -Słuchaj dzieciaku, mam gdzieś to czego chcesz, pakuj się do tego samochodu- wskazała na czerwonego fiata-  Jeżeli chcesz zobaczyć swoją niunię, to nie kłóć się ze mną i chodź.
Zgodziłem się, bo bałem się o Kag. Była dla mnie naprawdę ważna. Martwiłem się o nią. Wsiedliśmy do samochodu, jechaliśmy przez ciemny las, minęliśmy kilka wiosek i miast. Trwało to kilka godzin, więc musiałem wypytać dziewczynę o… wszystko.
  -Powiedz mi, jak się nazywasz.
  -Jestem Mary Archer, mam 17lat-Ha! Zgadłem- Jestem przywódczynią „wyrzutków”.  Tyle musisz wiedzieć.
  -Jesteś bardzo tajemnicza. Poczekaj wyrzutków?
  -No wiesz, wilkołaki, wampiry, i inne takie stwory
  -A ty kim jesteś?
  -Jestem Demonem, a Elizabeth jest Aniołem.
  -Nie trudno zgadnąć, ale kim jest ta Elizabeth?
  -Nie twoja sprawa. Dowiesz się jak będziemy na miejscu.
  -Czyli kiedy?
  -Za dziesięć minut.
  -Już? Tak szybko?-spytałem sarkastycznie.
  -Będziemy musieli jeszcze przejść kilometr w las.
  -Świetnie po prostu.
  -Zamknij się.
 „Ta dziewczyna przypomina mi siostrę, której nigdy nie miałem”- Pomyślałem.
Szliśmy ciemnym lasem chyba z pięć minut, aż w końcu dotarliśmy do wielkiej…. Stodoły, nie jestem jakimś znawcą, więc powiem tylko, że była drewniana. Była noc więc czułem się zmęczony.
  -Chodź odprowadzę was do waszych pokoi- powiedziała przyjaźnie nastawiona, troskliwa dziewczyna. Była całkowitym przeciwieństwem Mary.
  -Ty musisz być Elizabeth.
  -Tak, skąd wiesz?
  -Domyśliłem się… Więc jesteś Aniołem?
  -To też się domyśliłeś?
  -Mary mi powiedziała.
  -Aha, no okej. Tutaj jest twój pokój Lelouch, nie mylę się?
  -Tak, dla przyjaciół Lulu- powiedział mój przyjaciel.
  -Dobranoc- Powiedziałem i poszliśmy dalej.
  -Twój pokój jest na samej górze. Tam zawsze było zapalone światło, dla ciebie.
  -Czemu jestem taki ważny?
  -Jesteś bardzo potężny. Jesteś synem władców, jednego z nich przez to wygnano. Dowiesz się wkrótce.
Wszedłem do pokoju, był taki, jaki zawsze chciałem, zielone ściany z sufitem ze szkła, abym mógł patrzyć na gwiazdy, obrazy wojny i tego podobnych były rozwieszana na ścianach. Łóżko proste, ale bardzo wygodne. Podłoga była wykonana z jeszcze pachnącego drewna, meble również. Położyłem się na łóżku myśląc o całym dzisiejszym dniu, o tym jak miały to być tylko przygotowania do randki, o tym, jak zaatakowali nas agenci, o śmierci i ożywieniu Lulu oraz o tym, że jutro spotkam Kaguyę. Usnąłem dopiero około pierwszej w nocy. Śniła mi się masa rzeczy, aż trudno sobie wyobrazić ile. O wiele za dużo jak na jedną noc…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki, ale miałem taką wenę. 
Podziękowania
Po pierwsze chciałbym podziękować Alegz za to, że mnie motywuje i nie pozwala przestać pisać.
Po drugie Dram za to, że też mi nie pozwala przestać i ciągle gada "przeczytaj ten prolog"
Elizie, która się focha.
Van, bo mi wysyła rysunki.
I innym za to, że mi spamią.
Opowiadanie wzorowane jest na "Supernatural". Pisząc ten rozdział słuchałem piosenki Kansas, a mianowicie "Carry on my Wayward son"

4 komentarze:

  1. OMG, OMG, OMG, JARAM SIĘ <3

    TO JEST EPICKIE XD JESTEM EPICKA XD

    WEEEEŹ ! NIE POZWALAM CI PRZESTAWAĆ PISAC ! NO WAY ! :DDDD

    EPICKIEEEEEEEEEE <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram panią na górze! Masz zakaz na niepisanie!
    Epickie, epickie, epickie!
    Zabijesz mnie w końcu, czy nie? XD
    Epickie, epickie, epickie!
    Dziękuję za dedykację.
    Epickieeeee!
    I masz pisać :3

    OdpowiedzUsuń