Główna Bohaterowie

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział VI



Desmond POV IV


                Wiele obrazów przeminęło mi przed oczami, ale ten najważniejszy, który zapamiętałem, to Kaguya. Cóż chyba nie miałem się czym martwić, w końcu była z nią Elizabeth, ona była miła. Ja miałem bliskie spotkanie z demonem, który najwyraźniej był mocno wkurzony. Mary, ta, która mnie tu sprowadziła do miłych nie należała, ktoś musiał ją zranić. Wstałem, obudziłem się w tym samym pokoju, ale nadal nie mogłem się nadziwić, jak oni to zrobili, każdy detal zgadzał się z tym co lubię, tak jakby osoba, która go projektowała znała mnie bardzo dobrze. Jedynie drzwi wyglądały na antyczne, jak gdyby miały więcej niż 1000lat. Przypominały zmniejszone wrota do klatki. Zadałem sobie pytanie.
 „Czy ktoś chce mnie tu uwięzić?”
Było to głupie pytanie, chyba by mnie nie więzili skoro jestem taki ważny. Wstałem z łóżka, podłoga zaskrzypiała pod moimi stopami, ale cóż nowe drewno musi chyba poleżeć trochę zanim się ułoży idealnie. Podszedłem do szafy i zobaczyłem tam bardzo dużo ubrań w moim stylu. Ubrałem się w flanelową koszulę w kratkę i jeansy, lekko przeczesałem moje włosy założyłem buty. Spojrzałem na siebie.
„Co jest ze mną? Kim jestem? Jakim cudem Lulu żyje? Po co tu jestem? Czym jestem?” Pytałem siebie.
Przez dziesięć minut stałem i gapiłem się w lustro, po czym wyszedłem z pokoju. Drzwi były ciężkie. O wiele bardziej masywne niż wczoraj. Otworzyłem je z trudem. Drzwi na pół metra grubości zaskrzypiały.
„Co to jest? Jakim cudem oni zmienili te drewniane drzwi na drzwi od sejfu? Coś tu nie gra” Oto moje myśli wtedy.
Postanowiłem zrobić jedyną rzecz jaka przyszła mi do głowy. Znaleźć Kag. Gdy wyszedłem z pokoju metalowe wrota zmieniły się z powrotem na drewniane i cienkie. Nie wiedziałem co się dzieje, ale pewnie miałem halucynacje, albo nadal spałem. Spytałem jakiejś dziewczyny, gdzie jest Kaguya. Powiedziała, że w pokoju 656… 656…656… Ten sam numer co w akademiku. To musiał być sen, ale poszedłem do tego pokoju, by się upewnić. Korytarz ze zwykłego szarego kamienia był bardzo podobny do tego w naszej szkole. Wreszcie byłem na miejscu, pokój 656. Wszedłem do środka. Na łóżku, które miało zasłonkę siedziała moja dziewczyna, ale to co trzymała w ręku przy twarzy… To była krew…
  -Kag? Co ty robisz?
Rzuciła krwią w szafkę sprawiając, że całe to miejsce było w tym płynie, zeskoczyła z łóżka w trybie natychmiastowym i rzuciła mi się na szyję.
  -Hej, co tam? I o co chodzi z tą krwią?
  -W skrócie? Jestem wampirem, którego zarażono przez jakiś płyn wstrzyknięty do żył, potem znalazła mnie Elizabeth i zaciągnęła tutaj. Powiedziała, że jest z tobą jej wspólniczka czy ktoś taki. Więc nie martwiłam się, bo pewnie była równie miła co ona.
  -Spotkałem Mary, to ona mnie tu przywiozła, ale do Matta Damona to jej duuużo brakuje.
  -Do jakiego Matta?
  -Powiedzmy tyle, jest najmilszą znaną mi osobą. Mary jest Demonem, którego nie chce więcej spotkać. Elizabeth swoją drogą jest bardzo miła. Jest Aniołem.
  -Aha, a ty kim jesteś? Spałeś w pokoju, w którym światło zawsze się paliło. Przynajmniej tak mówiła Silvia. A ten pokój był szykowany dla „kogoś ważniejszego niż ja”
-Nie wiem, wiem tylko, że jestem synem jakichś władców i, że jednego z nich wygnano za to.
  -Czyli wiesz tyle co ja... Jest teraz piąta rano, o szóstej mam mieć trening „Jak zdobywać krew”, więc mamy godzinę dla siebie. Co robimy?
  -Chwila, czyli to nie jest sen i naprawdę jesteśmy w pokoju 656?
  -No co w tym dziwnego?
  -Nasz pokój w akademiku miał ten sam numer! Poza tym to miejsce jest na małe, żeby mieć tyle pokoi!
  -Może mają podziemia? Ale, gdyby się zastanowić to jest to trochę dziwne.
  -Dobra mniejsza o to, porwali cię cztery dni temu, myślałem, że jesteś u tych agentów. Szukałbym ich, gdyby nie to, że Mary mi powiedziała, że tu jesteś. Martwiłem się o ciebie, a ty byłaś cały czas tutaj.
  -Tak naprawdę to po tym jak mi wstrzyknęli to coś obudziłam się wczoraj, i dzisiaj przespałam pierwszą noc tutaj.
  -A wiesz kim byli ci agenci?
  -Niewiele, wiem tylko, że to wrogowie tych tutaj i, że nie są z FBI.
  -Może oni są jak my?- Inni. Tylko dążą do innego celu. Musimy znaleźć Elizabeth.
  -Jestem za. Chętnie zadam jej kilka pytań.
  -Wiesz gdzie ona jest?
  -Silvia na pewno wie.
  -Kim jest ta Silvia?
  -Ona jest moją „trenerką”, bo też jest wampirem.
  -Okej znajdźmy ją, tylko szybko.
  -Ona chyba czyta mi w myślach.
  -Czemu tak myślisz?
  -Bo stoi za tobą.
Odwróciłem się stała tam dziewczyna o smukłej figurze. W ręku trzymała sztylet, który był cały ubrudzony jeszcze świeżą krwią.
  -Czy ty zawsze musisz mieć ze sobą ten nóż?- Powiedziała Kag.
  -Tak, to dla bezpieczeństwa, a teraz czego chcesz? Jest jeszcze niecała godzina do treningu. -Odparła
  -Gdzie jest Lizzy?
  -Poleciała na polowanie.
  -Gdzie?- Wtrąciłem
  -Do Szkocji. Tam jest kryjówka wampirów zdrajców. Poza tym widzę, że nasz Dante się obudził.
  -Mam na imię Desmond, a nie jakiś Dante!- Powiedziałem, a moja dziewczyna przytaknęła.
  -Twoi prawdziwi rodzice cię nazwali Dante. Jesteś synem Megan i Veniusa.
  -Kogo?- Spytałem, spodziewając się odpowiedzi.
  -Królowej Aniołów oraz króla Demonów, który został wygnany na wieczne katusze, za zdradę.
  -Kogo zdradził?- Głupio zapytałem.
  -Demony! Swoich podwładnych, niektórzy byli od niego potężniejsi, ale mu służyli, z powodu krwi, ale gdy zdradził, to wszyscy się na niego rzucili i nie miał szans.
  -Czyli, że osoby, z którymi się wychowałem, nie są moimi prawdziwymi rodzicami?
  -To są fałszywe wspomnienia, wychowała cię Megan, ale sprowadziła na Ziemię, aby cię chronić.
  -Chronić przed czym?
  -Przed Demonami, one będą chciały cię zabić, zwłaszcza teraz, gdy wszystko wiesz. Musisz odnaleźć twego ojca i go uwolnić. To jest to do czego jesteś nam potrzebny. Tylko Anioł może zabić anioła, ale demona może zabić nawet śmiertelnik, Veniusa strzegą największe, najsilniejsze demony jakie istnieją. My nie mamy szans ich zabić, ale ty tak. Musisz go uwolnić. On musi się zjednoczyć z twoją matką. To jest bardzo ważne. Potraktuj to jako cenę życia i śmierci.
  -Nie boję się śmierci.
  -I słusznie, w takim razie potraktuj to jako cenę życia i śmierci Kaguyi.
  -Nie tkniesz jej!
  -Nie martw się, nie ja. Są inni.
  -Powiedz mi jedno.-wtrąciła moja dziewczyna- jak zabić wampira.
  -Musisz odciąć mu głowę żelaznym narzędziem. Tylko to zadziała.- powiedziałem.
  -Skąd to wiesz?- Spytała Silvia.
  -Nie wiem, samo przyszło. A teraz ODEJDŹ!-wykrzyknąłem, a Silvia rozpłynęła się w błysku białego światła- Co ja zrobiłem?
  -Nie martw się, nic jej nie będzie.
  -Skąd wiesz?
  -Przeczytałam kilka książek, bo nie mogłam zasnąć. Teleportowałeś ją tylko gdzieś, ale nie mam pojęcia gdzie.
  -Przynajmniej ją mamy z głowy. Hej! Mam pomysł.
Przytuliłem Kag i pomyślałem o Elizabeth o tym, że chce ją odnaleźć.
  -Trzymaj się- powiedziałem.
Oślepiło nas białe światło, ale udało się. Pojawiliśmy się przy Elizabeth, która właśnie odcinała głowę wampirowi.
  -Niech zgadnę, żelazo?- Spytałem zdyszany.
  -Hej, co tu robicie. Jak się tu znaleźliście?
  -Nic wielkiego tylko teleportacja.-odparłem sarkastycznie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chyba mój najdłuższy rozdział, pisałem go o 1 w nocy i chce mi się spać, ale wstawiam go jeszcze przed snem.
Dedykacje.
Dziękuje Alegz, gdyż to ona mnie ciągle motywuje, żebym pisał i jak zawsze ma najdłuższe dedyki.
Malwinie, za to, że dzięki niej wymyśliłem Kaguyę.
Dram, bo mi nie daje spokoju i każe pisać bez przerwy.
Merr, którą chce przeprosić za sprawę z błędnym imieniem miało być Mary, a nie Merr
I wszystkim, którzy to czytają, bo to dla was piszę.
Koniec dedykacji.

4 komentarze:

  1. Jestem wredna, yeah B| XD

    Epicko, ja ci mówię, i jestem obiektywna ! Jest epicko, bardzo epicko :3

    Jak ci mogę dać małą radę, to akcja się trochę za szybko toczy. Spróbuj się skupić na opisach osób, przedmiotów i pomieszczeń, rozwiń je.

    Poza tym, genialnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, ale taki mam styl i nic na to nie poradzę.

      Usuń
  2. Popieram panią na górze. Co do tej akcji. (ja się sama rozpisuję tak, że się tego czytać nie a, ale ciii XD)

    Epicke! Co nie zmienia faktu, że mój Dante był pierwszy XD

    I nie dam ci spokoju, bo ty MASZ pisać!

    I jeszcze raz, epickie :3

    OdpowiedzUsuń