Elizabeth POV I
|
Rozdział X- Opieka
Wszystkie demony umarły. Anioły też. Niestety wampirą udało się uciec. Na pewno powrócą. Dante był ranny. Leżał na ziemi cały we krwi. Skrzydło miał przebite. Na szczęście ugasilimy pożar. Zabraliśmy go na prowizorycznych noszach do sali z rannymi i chorymi. Ułożyliśmy go na świeżo pościelonym łóżku. Białe prześcieradro prawie w tym samym momencie stało się czerwone. Kazałam wyjść reszcie, a ja zajęłam się nieprzytomnym chłopakiem. Wzięłam miskę i napełniłam ją wodą. Znalazłam jakąś czystą ściereczkę i zaniosłam koło łóżka. Starannie obmyłam wszystkie rany. Weszłam do łazienki. Rozejrzałam się. Niebieskie kafelki błyszczały jak zwykle. Prysznic, który stał po prawej stronie był zamkniękty, ale nikt się nie kąpał. Po mojej lewej stronie były jeszcze jedne drzwi prowadzące do ubikacji. Podeszłam do prysznica, który stał na środku tej owalnej łazienki. Okrągły, wykonany z marmuru. Spojrzałam w górę i zobaczyłam szafkę z lusterkiem. Otworzyłam ją, zajrzałam do środka i znalazłam to co mi było potrzebne. Wzięłam środek odkarzający, jakiś bandaż, gazę, plastry oraz coś na ukojenie bólu, gdyby postanowił się obódzić. Wyszłam z łazienki rozglądałam się przez chwilę po pokoju. Stało tam dwanaście łóżek w równych odległościach i świerzo posłanych. Na razie nie przynieśli żadnych rannych dzięki czemu miałam czas zająć się Dante. Jego łóżko potrzebowało zmiany pościeli, ale jego zdrowie było ważniejsze. Rozcięłam mu koszulkę. Podniosłam go i oczyściłam to czego wcześniej nie mogłam. Złapałam środek odkażający w rękę i odkaziłam wszystkie rany. Wzięłam gazę i bandaż po czym owinęłam jego rękę. Z udem i skrzydłem zrobiłam tak samo. Wzięłam chłopaka pod ramię i zaciągnęłam go na inne łóżko. Podczas tego jak on leżał wyciągnęłam pościel z szafki, która stała zawsze przy drzwiach i pościeliłam zakrwawione łóżko. Wrzuciłam ją do kosza.
-Dzięki!-powiedział Dante, a ja się odwróciłam zdziwiona.
-Za co?
-Za wszystko. Gdyby nie ty to bym się tam wykrwawił na śmierć.
-To mój obowiązek.
-Nie bądź taka skromna.-powiedział i zaczął się podnosić.
Powstrzymałam go mówiąc coś w stylu „musisz na siebie uważać”
-Ale nie mamy czasu. Trzeba ich znaleźć.
-Te wapiry nic nam nie zrobią.
-Wampiry nie, ale ich towarzysze tak.
-Będziemy gotowi.
-A co jeśli nie będziemy?
-Zapewniam cię, że tak się nie stanie.
-Muszę znaleźć Vergila w tej chwili.
-Ale twoje ramię. Skrzydła muszą ci się zagoić!
-Pobiorę energię z ziemi i się ulecze.
-To nie takie proste.
-A więc sprawię, że takie będzie.
Wstał i wyszedl zanim zdążyłam go powstrzymać.
„Cóż, jeszcze wróci” Pomyślałam
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że miał być dłuższy, ale wycisnąłem z tego zdarzenia tyle na ile byłem zdolny. Znów brak dedykacji :\
AJM SOŁ BED. AJ NOŁ DAT XD
OdpowiedzUsuńCZEMU TAKI KRÓTKI? EPICKIE, ALE KRÓTKI!
TYYYY ZUUUY CZŁOWIEKU! (ALBO NIE-CZŁOWIEKU) POBRUDZIŁEŚ KRWIĄ BIAŁĄ POŚCIEL! XD
ALE ROZDZIAŁ FAJNY I PISZ SZYBKO NASTĘPNY.
Była zbyt biała .-.
UsuńGratulacje Twój blog został Nominowany do nagrody za
OdpowiedzUsuńNajlepszy Blog Fantasy
Prosimy o Kontakt pod e-mail
amateurblogaward@gmail.com
Powodzenia w dalszej rywalizacji
Komitet Nominacji
Nominuję!!!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://oczam.blogspot.com